Mysli nieuczesane o Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie

Wreszcie udało mi się wygospodarować czas by odwiedzić jedną z najnowszych muzealnych placówek Krakowa, Muzeum Sztuki Współczesnej na Zabłociu, zaraz obok słynnej „Emalii”, obecnie muzeum w Fabryce Oskara Schindlera. Sztuka współczesna zdecydowanie nie jest tematem łatwym, lekkim i przyjemnym, śmiem przypuszczać, że mało która grupa turystów wplecie ten wątek w zwiedzanie Krakowa. Mnie jednak fascynuje, jako pewna forma wtajemniczenia. Przywodzi na myśl drugie, a czasem i dziesiąte dna, ukryte znaczenia i podteksty. Tylko człowiek o otwartym i bystrym umyśle będzie w stanie je rozszyfrować, wtedy będzie tym, który dostąpił zaszczytu i uchylono mu rąbka tajemnicy. Musze jednak zdecydowanie zastrzec, że te stwierdzenia bynajmniej nie tyczą się każdego wytworu sztuki współczesnej. Co to, to nie. Od dawna fascynowała mnie różnica między ozdabiającym (?) ściany szacownego gmachu muzealnego obrazu uznanego mistrza, wartego ciężkie pieniądze, który przedstawia ni mniej ni więcej, tylko jakiś kleks, a „dziełem” mojego 2,5-letniego dziecka na przykład… Wizualnie są jak najbardziej porównywalne… Dlaczego zatem mój 2,5-latek nie jest zapraszany przez polskie i zagraniczne instytucje wystawiennicze?;) Wizyta w Muzeum Sztuki Współczesnej, zapewne nie tylko tym krakowskim, niezmiennie skłania do refleksji nad istotą sztuki. Ja również podczas wizyty w MOCAK (http://mocak.com.pl/) poczułam imperatyw by ponownie poszukać odpowiedzi i… nie doszłam do niczego bardziej odkrywczego, niż to, co już wiem od wielu lat – dla ciekawych co to takiego – polecam oglądnięcie relacji video:) Nie będzie ot wirtualny spacer po wystawie, ale raczej subiektywna impresja na gorąco.  Od mojego pradziadka (a raczej – z krążących w rodzinie opowieści o nim) nauczyłam się, że nawet jeżeli jakaś wystawa, film czy sztuka nam się bardzo nie podobała, czas i pieniądze bynajmniej nie są stracone! Właśnie wzbogaciliśmy się o kolejne doświadczenie życiowe i mieliśmy okazję wyrobić sobie własne zdanie na dany temat, a to całkiem sporo:) Z pozytywów od razu z naciskiem podkreślam, że bardzo, naprawdę bardzo podoba mi się forma architektoniczna muzeum, zwłaszcza pięknie prezentuje się ono z zewnątrz. W środku – typowe dla tego typu placówki, duże otwarte i ascetyczne przestrzenie, dwa poziomy do zwiedzania, muzeum podzielone na obszar wystawy stałej i wystaw czasowych. Tym razem wystawa czasowa dotyczy akcjonizmu wiedeńskiego. Generalnie nasze wrażenia po wizycie w muzeum są raczej negatywne, uwidacznia się tu nie tylko dewaluacja samego pojęcia „sztuka”, ale także smutna refleksja (myślę, że to jednak wykoślawienie rzeczywistości) że prawdziwi artyści to tylko osoby niezrównoważone nerwowo, owładnięte natręctwami i depresją, zafascynowane śmiercią i cierpieniem (naszym zdaniem – kwalifikujące się do terapii w trybie pilnym!). Na stronie internetowej muzeum możemy przeczytać, że „ważnym zadaniem instytucji będzie próba zmniejszenia uprzedzeń wobec sztuki najnowszej”. Mam nadzieję, że kolejne wystawy lepiej wpiszą się w tą – jakże szczytną intencję;) A teraz serdecznie zapraszamy na krótkie video:)