Listopadowe klimaty w Krakowie

Tegoroczny listopad sprzyja zabijaniu czasu na Plantach, szwendaniu się bez celu po Rynku i zapuszczaniu na Kazimierz, a stąd już tylko krok do uroczego wieczoru w jednej z klimatycznych knajpek i baaardzo późnego powrotu do domu… No tak, już Wyspiański zauważył, że „listopad – dla Polaków niebezpieczna pora”…  Czasem niebezpieczna, bo nastraja melancholijnie, dolewa cmentarnej oliwy do ognia desperatów… Dla tych stąpających twardo po ziemi i mniej wrażliwych jedynym niebezpieczeństwem może być przeziębienie (w razie typowej listopadowej aury) lub właśnie zbyt długie snucie się po mieście w rozpieszczające pogodowo dni, jak te minione. W Krakowie nawet snucie się bez celu zawsze kończy się jakimś niespodziewanym łupem, takim, który zdawał się czekać na nas i mimochodem wabić, by zostać odnalezionym. O, jak choćby ten przypadkowo ustrzelony listopadowy zachód słońca na Plantach, z widokiem na ulicę Dunajewskiego:
Zachód słońca na Plantach

Zachód słońca na krakowskich Plantach

A na filmiku mogliście zobaczyć krótką migawkę z Dnia, a właściwie – Wieczoru Niepodległości w Krakowie, który jak co roku (od 2002 r.) ubarwił nam Kabaret Loch Camelot swoją pełną życia i dynamiki lekcją śpiewania, jak zwykle gromadząca tłumy. Tym razem znów powtarzaliśmy pieśni patriotyczne (lekcje organizowane są tez w inne święta, nawet w Dzień Zakochanych 14 lutego) i aż dziw bierze, że tylu zebranych na płycie Rynku Głównego ludzi z takim zapałem śpiewało choćby „Pałacyk Michla” – jak to słychać w filmiku. Niewątpliwie ułatwieniem były darmowe śpiewniki, które z pewnością zatuszowały brak znajomości kolejnych zwrotek pieśni u niejednego, w każdym razie efekt był rozgrzewający w ten – bądź co bądź – chłodny wieczór.