W kamiennym ogrodzie na Kanoniczej

Wszechobecny, niemilknący szum wokół Sukiennic udostępnionych tam niedawno wystaw przesłania nieco inne, z pewnością nie mniej ciekawe muzea, które także ukazują nowe oblicza. Dziś zapraszam do Pałacu Biskupa Erazma Ciołka przy Kanoniczej, gdzie od 2007 roku można zwiedzać wspaniałe kolekcje ikon oraz sztuki dawnej Polski włącznie z dziełami Wita Stwosza i ze słynną Madonna z Krużlowej, którą być może pamiętacie jeszcze ze szkoły. Ale ostatnio w piwnicach u Ciołka pojawiła się nowa wystawa, zatytułowana „Kraków na wyciągniecie ręki”. Jest to ogromna kolekcja gromadzonych całymi latami przez Muzeum Narodowe odlewów gipsowych rzeźby architektonicznej związanej z Krakowem i nie tylko, jest to też prawdziwe lapidarium, mieszczące autentyczne fragmenty rzeźb i budowli z kamienia.
Kraków na wyciągnięcie ręki - wystawa

Suka ze szczeniętami, zwornik sklepienia na parterze Kamienicy Hetmańskiej w Krakowie

Czyli co: kupa kamieni i tyle? Spokojnie, to zdecydowanie coś więcej. Sama możliwość zobaczenia z bliska scen na co dzień gołym okiem niedostępnych, tajemniczych i ukrytych, jak choćby frywolne i śmiałe sceny zdobiące podniebne partie prezbiterium Bazyliki Mariackiej (któż by po tej dostojnej świątyni spodziewał się kolekcji piekielnych bestii zajadających dusze grzeszne a nawet Filis ujeżdżającej Arystotelesa… ?) jest nie lada gratką. Fascynujące są sceny zdobiące zworniki Kamienicy Hetmańskiej czy Katedry Wawelskiej. W tej pierwszej kupujemy książki – wszak tamtejsza księgarnia bardzo dobrze zaopatrzona, ale rzadko przyglądamy się gotyckiemu sufitowi, w tej drugiej bez lornetki musimy zazwyczaj brać na wiarę słowa przewodnika. Dzięki wystawie te i inne zaskakujące detale architektoniczne sprzed setek lat stają się faktycznie dostępne „na wyciągnięcie ręki”. Od niezwykłych scen przestaje dzielic nas odległość, niewygodne dla widza usytuowanie, ściana, brak światła, inny obiekt, który wszystko, co interesujące zasłania czy wreszcie brak wiedzy na temat tych arcyciekawych przedmiotów, znajdujących się nieraz zupełnie blisko, ale – całkiem niesłusznie – poza kręgiem zainteresowania. W kamiennym ogrodzie koronkowej średniowiecznej symboliki, gdzie nic nie dzieje się przypadkiem, słuchając w tle specjalnie na potrzeby wystawy skomponowanej muzyki kamieni (odsyłam do drugiego filmiku, tego pod wpisem) naprawdę doznamy niejednego zaskoczenia, znajdziemy nawet swastykę – prastary symbol solarny, bezpardonowo zawłaszczony przez nazistów. Będą bestie i smoki, dzikie zwierzęta, świeci i królowie. Miniony świat zaklęty w kamieniu na zawsze, dostępny dla wtajemniczonych, a o to wtajemniczenie nie trudno – wystawa czeka zaraz u stóp Wawelu…