Lajkonik i tłum wielbicieli

Co roku, w pierwszy czwartek po uroczystości Bożego Ciała wyrusza na swój krakowski szlak. Towarzyszy mu barwny pochód, korowód niezwykłych postaci w historycznych strojach oraz dźwięki muzyki, zwłaszcza bębna. Lajkonik – kto o nim nie słyszał? Ale nie wystarczy usłyszeć. To trzeba zobaczyć. Krakowianie kochają Lajkonika, srogiego Tatarzyna przypominającego o zamierzchłym średniowieczu, kiedy to w XIII wieku hordy Mongołów raz po raz najeżdżały Kraków. Nie wiemy dokładnie kiedy powstała tradycja Lajkonikowych harców, ale dzięki trosce Muzeum Historycznego Miasta Krakowa – wciąż żyje i wciąż gromadzi tłumy. Każdego roku dorośli przyprowadzają dzieci i wspólnie oczekują dźwięków pochodu obstawiając gęsto trasę przemarszu. Sami są równie podekscytowani, jak ich pociechy. Lajkonik przywołuje być może rok 1287, kiedy to tatarski najazd odparty został przez biorących udział w procesji Bożego Ciała włóczków, czyli dawnych wiślańskich flisaków zajmujących się spławianiem drewna (nazwa wzięła się od „włóczenia” drewna po wodzie). Ponoć jeden z włóczków przebrał się w szaty pokonanego tatarskiego chana i wkroczył w nich tryumfalnie do Krakowa. Teoria ta została zakwestionowana, ponieważ samo święto Bożego Ciała w XIII wieku jeszcze nie istniało. Inna hipoteza głosi, że harce Lajkonika biorą swój początek jeszcze w obrzędach pogańskich (być może to echa kultu Światowida lub Trzygłowa?), ewentualnie – w średniowiecznej obrzędowości miejskich gildii i bractw. Jak więc widać, geneza pochodu jest nieco tajemnicza. Na szczęście jest tez kilka pewników. Wiemy z cała pewnością, że orszak Lajkonika tworzą postacie w strojach stylizowanych na tatarskie, a przede wszystkim – kapela tzw. Mlaskotów – przygrywająca Lajkonikowi na bębenkach, skrzypcach i basach. Używane po dziś dzień stroje Lajkonika i jego towarzyszy zaprojektował przed stuleciem nie kto inny jak sam Stanisław Wyspiański. Lajkonik rozpoczyna swój pochód z impetem wpadając na dziedziniec klasztoru norbertanek na Zwierzyńcu by oddać hołd przeoryszy, następnie podąża w stronę Rynku Głównego, po drodze zaglądając do sklepów i innych lokali i zbierając datki. W czasie pochodu odtancowuje też magiczny taniec z chorągwią. Po drodze na Rynek zagląda także do Pałacu Biskupiego, nie omija jednak i pubów, nawet tych, do których trzeba zejść do piwnic. Krakowianie chętnie i hojnie go obdarowują, gdyż bardzo chcą zostać zdzieleni jego buławą – podobno to przynosi szczęście. Co gorsza, wielu naprawdę w to wierzy;) a widać to zwłaszcza w sercu przepychającego się do Lajkonika tłumu, owładniętego pragnieniem zwiastujących pomyślność razów. W tym roku nawet para młoda postarała się o to osobliwe błogosławieństwo na nową drogę życia. Na poniższym filmiku poczuć można atmosferę lajkonikowej przepychanki. A jeszcze lepiej w przyszłym roku dołączyć do tego niezwykłego pochodu. A jeśli ktoś bardzo chcę spotkać Lajkonika wcześniej – proszę zgłosić się do nas – mamy ciekawą alternatywę:) a współpracujący z nami Lajkonik z przyjemnością ubarwi zwiedzanie miasta, zaskoczy turystów, zdzieli buławą, odprowadzi w asyście muzykanta i pozostawi wspaniałe wspomnienia!