Apteka w getcie – otwarcie nowej wystawy, mapping, koncert i nasze pierwsze wrażenia

Zapraszamy na relację z niezwykle ciekawego i poruszającego wydarzenia – z otwarcia nowej, zmodernizowanej wystawy w Aptece pod Orłem, wystawy potocznie zwanej też Apteką w getcie – na końcu tekstu – film:)  Wystawa jako taka funkcjonuje już od wielu lat, w pewnym momencie przeszła ona pod skrzydła Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, odkąd sięgnę pamięcią – ekspozycja była interesująca i nowoczesna, przedstawiając w sposób multimedialny dzieje Żydów krakowskich i getta w czasie II wojny światowej. Były fragmenty filmów, nowocześnie zaaranżowane afisze… Zastanawiałam się jak będzie wyglądała wystawa po „liftingu”… No i już wiadomo. Uroczyste otwarcie miała miejsce w sobotę 16 marca 2013 r. Muzeum wpisuje się w na wskroś nowoczesną koncepcję muzeologiczną, jednak nowoczesną nie tyle jeśli chodzi o fajerwerki formalne, a raczej – o sposób narracji. Jest to zresztą wyraz spójności z aranżacją wyśmienitej wystawy w Fabryce Oskara Schindlera.  Wyróżniłabym tu następujące podstawowe cechy: – spadek znaczenia eksponatu samego w sobie. Owszem, turyści zawsze interesują się tymi wątkami i zadają pytania np. o to, który element wyposażenia danego pomieszczenia jest oryginalny. I to ma znaczenie, to prawda. jednak nie jest to eksponat za szybką, na piedestale, do którego podchodzimy w muzealnych kapciach froterujących przy okazji parkiet… podchodzimy z nabożnym wręcz uszanowaniem. W Aptece w getcie są – nieliczne – elementy oryginalnego wyposażenia apteki, ale to nie one grają pierwsze skrzypce. Sercem wystawy – umiejscowionej w autentycznych pomieszczeniach – jest opowieść. Aranżacja wystawy pomaga ja niemalże (choć może takie stwierdzenie jest nadużyciem ..) przeżyć na nowo, nie skłania natomiast do zastanawiania się nad każdym mebelkiem czy flakonikiem, bo to nie jest warstwa dominująca. I bardzo dobrze. – współgranie elementów wiernej rekonstrukcji i nowoczesności. Na wystawie widoczna jest niesamowita dbałość o szczegóły, tam, gdzie ma to swoje uzasadnienie, każda firanka czy lampka jest utrzymana w stylistyce „z epoki”. Rzeczywiście mamy dzięki temu wrażenie wejścia do apteki z czasu wojny, do prawdziwego gabinetu Tadeusza Pankiewicza – głównego bohatera opowieści (drugim, „równie głównym” bohaterem zbiorowym są mieszkańcy krakowskiego getta…). Nie przeszkadza to jednak w żaden sposób emu, że w sąsiadującym pomieszczeniu obok, poświęconemu pamięci o getcie, mamy zastosowane nowoczesne środki przekazu, na granicy ekspozycji muzealnej i awangardowej instalacji artystycznej. W końcu mowa tutaj o pamięci, a więc o czymś, co sięgając głęboko w przeszłość zaczyna się jednak we współczesności. – interaktywność, „call to action”. To już coraz częściej standard w nowych muzeach. Odwiedzający nie jest tylko widzem, staje się uczestnikiem, sam kształtuje sposób zwiedzania, w poszukiwaniu wiedzy, obrazu, ciekawostki jest zachęcany by szukać, otwierać szafki i szufladki… To pomaga odbierać wystawę z większym zaangażowaniem, wszystkimi zmysłami. Duży plus. To tylko nasze pierwsze wrażenia na szybko. Póki co, zachęcamy tez do przeczytania książki Tadeusza Pankiewicza „Apteka w getcie krakowskim” lub przynajmniej komiksu o tym Sprawiedliwym wśród Narodów Świata, o nim jest ten nasz krótki film.  A teraz zapraszamy do oglądnięcia relacji z otwarcia wystawy:) Czekamy na Wasze komentarze!